Czyli moja chrześnica - Amelia. Czemu Dziungwa? To już tajemnica naszej rodziny ;-)
Od razu zaznaczam, że nie jest to jakaś planowana sesja. Sytuacja była taka, że dzieci bawiły się w berka, a Amisia się do nich pięknie śmiała. Trzeba było to uwiecznić. Zastanawiałam się też nad zdjęciem czarno - białym, ale Dziungwa ma tak niesamowicie niebieskie oczy, że szkoda by było tego nie pokazać.
10 komentarzy:
Jaka ślicznotka :) a te piękne błękitne oczęta. Ehh zawsze marzyłam o takich :) Chrześnica cudna. Gratuluję :)
gały ma niesamowite:D
Piękna :) No i kolejny ulotny moment uchwycony... a my mówiliśmy na Anię bzdźągwa ;)
A bździągwa to mówię na moją Gosię ;)
przesłodka paszcza!ja nie podejmuję sie wymienic wszystkich nazw jakimi moje chłopaki byli nazywani... wszytkie chwyty dozwolone!
Zdjecia wspaniałe!
Ślicznotka :-)
piękne oczy :)
Ale ma oczęta :D A u nas w rodzinie też bywają takie ksywki u dzieci i nei tylko , które mają swoje historie:D Pozdraiwm cieplutko
Ach te oczeta!!! Sama slodycz!
Radosna Dziungwa :) Oczęta obłędne. Pozdrawiam
Prześlij komentarz