Motyle bardzo lubię. Nie tylko z powodu ich piękna. Mam też skojarzenia takie trochę z przymrużeniem oka. Zawsze zastanawiałam się skąd motyl po angielsku to właśnie "butterfly"...? No bo przecież dosłownie tłumacząc i rozkładając wyraz na czynniki pierwsze mamy albo "latające masło", "albo maślaną muchę"... ;-D
Nieważne. Prawdą jest, że na motyle polowałam na wakacjach z aparatem na szyi. Efekty tego są takie sobie, ale i tak Wam pokażę. Mam dwie rusałki i zwyczajniutkiego bielinka.
Ironią natomiast jest to, że najpiękniejszy z wszystkich spotkanych motyli przyleciał do mnie sam - i stało się to już po moim powrocie z zieloności. W centrum betonowej pustyni, na drugim piętrze, wieszam sobie moje pourlopowe pranie i nagle przylatuje on - paź królowej. Postanowił uraczyć się nektarem mojej pelargonii. Nie zastanawiając się długo, przemknęłam po aparat. Zobaczcie:
I uwierzcie - był ogromny. Latał od kwiatu do kwiatu, od skrzynki do skrzynki, wysuwając swoją trąbkę i spijając to, co go do mnie zwabiło. Trwało to może ze 3 minuty, ale dobry nastrój miałam już do wieczora :-)
9 komentarzy:
A motyle ja też lubię :) Ale ten paź Ci się trafił!!! Gratulacje :)
Piękny okaz, chyba takiego nigdy nie widziałam!
Paź królowej na balkonie? Szczęściaro!
Tak, motyle są piękne- zrobic zdjecie motylowi to nie lada sztuka! A jeszcze takiemu rarytasowi ja Twój!
Ja bardzo lubię też ćmy, bo mają piękne tonacje i niesamowite kształty,ale tu robienie zdjęć graniczy z cudem...
***
Piękne zdjęcia :-)
pozdrawiam cieplutko
Przepiękny jest ten ostatni motyl. :)
Gratuluję gościa :) Zdjęcie super. Pozdrawiam
ostatnie zdjęcia przepiękne pozdrawiam
Pazia Ci gratuluję i zazdroszczę :) Ja nie mam do niego szczęścia.
Pozdrawiam.
Prześlij komentarz